wtorek, 6 października 2015

Penhaligon's London - czyli co podbiło moje serce + inne psikadła.

Ostatnio przydażyła mi się dość ciekawa historia.
Poszłam z moim Lubym do jego przyjaciela na kilka piwek.
Przyszła jeszcze koleżanka coś tam gadamy o kosmetykach a ten mówi,
że ma perfumy na zbyciu ( podczas pobytu w Londynie pracował w rozlewni perfum
jak się potem okazało były to zapachy z wyższej pólki ).
Pytam się go ile chce za to kasy on, że nic no to się nie ucieszyłam
i wyznając zasadę " jak dają to biorę, jak biją to ucieam" 
nie oszczędzałam i wzięłam sporo flakoników :P
za co jestem bardzo wdzięczna zresztą.
Jeden zapach mi niezbyt przypadł do gustu, a że potrzebuję teraz pieniążków 
to chciałam sprzedać za dyszkę, a co mi tam. 
No i z ciekawości wpisałam nazwę jak mi wyskoczyła cena to zaczęłam sprawdzać następne 
i jak zobaczyłam te zdjęcia:
w google grafika to mnie zwaliło z nóg. 
Sprawdziłam cenę i byłam zaskoczona.
Wówczas zrozumiałam dlaczego utrzymują się bez problemu na skórze przez cały dzień
i mają takie ciekawe zapachy ( i swoją drogą fajnie mieć na swojej pachnącej półeczce coś co jest warte 300 stówki, poczułam się tak luksusowo bo zwyczajnie uczennica liceum
nie może sobie pozwolić na takie ceny perfum tymbardziej jeśli ma w planach mnóstwo innych wydatków zresztą jakoś tak zwyczajnie nie mam konieczności posiadania samych produktów
z tej wyższej półki ).
I tak odkryłam firmę Penhaligon's.
Zapachy są piękne:

Artemisia dla mnie po prostu prześliczny zapach, tak to idealne słowo by go określić,
jest taki ciepły, przyjemny, dziewczęcy a jednocześnie ma w sobie coś zmysłowego
Kojarzy mi się z późną wiosną, albo letnim porankiem.
Nuty głowy: nektarynka, zielone listowie
Nuty serca: zielone jabłko, konwalia, herbata jaśminowa, fiołki
Nuty bazy: mech dębowy, piżmo, drzewo sandałowe, ambra, wanilia.



Cornubia kojarzy mi się z kobietą w średnim lub starszym wieku, 
wyrafinowaną i elegancką, na mój nos zapach odpowiedni bardziej na wieczór.
Zapach ten został wydany w 1910 roku więc może stąd to skojarzenie ze starszą kobietą
nie mniej jednak pachnie bardzo ciekawie, przyjemnie, z tym zapachem trzeba trochę pobyć sam na sam i dopiero wtedy go odkrywać.
Nuta głowy: mandarynka, frezja, neroli
Nuta serca: kwiat pomarańczy, jaśmin i heliotrop 
Nuta bazy: żywica bursztynowa, wanilia, piżmo, nuty drzewne.

Amaranthine uważam za coś dla kobiet świadomych swojej erotyczności, swojego seksapilu
bardzo zmysłowy, ciepły i bardzo intensywny aromat kojarzy mi się trochę z orientem.
nuta głowy:frezja, liść bananowca, kolendra, kardamon
nuta serca: egipski jaśmin, ylang - ylang, goździk, kwiat pomarańczy, goździki, róża 
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, herbata, piżmo, tonka, wanilia, skondensowane mleko

+ jakaś malutka próbka, która nie jest opisana a chyba najbardziej z nich wszystkich lub na równi z Artemisią ( nie wiem czy tą nazwę się odmienia XD ) 
 podbiła moje nozdrza i szkoda, że mam jej tak mało :( 


Stałam się też posiadaczką wody toaletowej Lulu - Time, która mnie zawiodła jak na produkt,
który jest wart 35 funtów (ok. 200 zł) powinna mieć bardziej wyszukany zapach 
( a ma taki zwykły kwiatowy jak za 5 zł z kleparza ) i mniej zabójczą 
( w złym znaczeniu ) nutę głowy 
( czyli zapach, który wyczuwamy jako pierwszy jeśli ktoś by miał jakieś wątpliwości)
strasznie duszny zapach, moim pierwszym skojarzeniem był kurz.
Ale co kto lubi są też fanki tego zapachu.

Zapoznałam się też z tworami Space nk - laughter i champaca.
Laughter jest to prześliczny zapach, typowowo perfumowy moim zdaniem, ale śliczny,
świerzy i radosny bo cytrusowy, ale nie wiem czemu wydaje mi się nieco zbyt świerzy,
jestem zwolenniczką zapachów, które są seksowne, działąjące na wyobraźnie w sposób dość jednoznaczny i na pewno każda miłośniczka perfum mnie zrozumie .
Nuta głowy: bergamotka, grejpfrut, lima
Nuta serca: rozmaryn, dzięgiel, kolendra, werbena cytrynowa, jagody jałowca i rukiew wodna
Nuta bazy: piżmo, paczula, żywica bursztynowa, imbir.

Champaca jak na mój nos to bardziej unisex, świezy a jednocześnie duszny aromat taki orientalny
( nie wiem jak to wyjaśnić, ale jest w nim coś co do siebie nie pasuje może to przez te przyprawy., 
po jakiejś godzinie zaczyna bardzo drażnić nos,jest w nim cos nieprzyjemnego jak dla mnie
a mojej mamie kojarzy się ze zwierzęcymi feromonami XD 
Nuta głowy: kardamon, przyprawy
Nuta serca: champaka, magnolia
Nuta bazy: nuty drzewne, mirra, wanilia, piżmo i żywica bursztynowa.


Mam też cudowny owocowy zapach z The Body Shop - sparkling apple.
Śliczny świeży, jak nazwa wskazuje jabłkowy aromat super na lato lub żeby w trakcie zimy przywołać wakacyjne wspomnienia, mnie się podoba pomimo, że nie jestem ogromną fanką takich  owocowych kompozycji. Na próżno jednak szukać w nim czegoś oryginalnego.


Oraz perfumy w cremie firmy Coty L'aimant
które mnie osobiście nie przpadły do gustu a np. Sara - moja przyjaciółka jest nimi zachwycona.
Sam pomysł - perfum w kremie jest czymś naprawdę fajnym,
A zapach specyficzny, kojarzy mi sie ze starszą panią
Miało być zmysłowo wyszło zmysłowo może dla osób po 70 
( chociaż mojej babci też nie przypadł L'aimant do gustu XD )
 kojarzy mi się z Chanel no.5 ale na szczęście jest łagodniejszy
 za Chanelkami wybitnie nie przepadam 
i z moich informacji wynika, że zapach powstał prawie 100 lat temu ponoć jako odpowiedź Coty właśnie na zapach Chanel a to dużo wyjaśnia, 
poza tym coś takiego w dzisiejszych czasach już raczej by nie powstało.
Nuta głowy: neroli, brzoskwinia, bergamotka, truskawka
Nuta serca: jaśmin, róża, ylang-ylang
Nuta bazy: wanilia, wetiwer, drzewo sandałowe.

Na razie to tyle o psikadłach, mam nadzieję, że wpis się przydał.
Nastepnym razem jesli bedzie o zapachach to opowiem o tych tanich a często zwyczajnie mniej negatywnie zaskakujących i o moich ulubionym pachnidle z rossmana,
którego chyba żadne z powyższych nie są w stanie pobić. 

niedziela, 4 października 2015

Apetiblock czyli smaczne cukierki z apteki za 16 zł + dlaczego nie polecam bazy z Tiftona?

Dziś powiem wam o tym jak chcąc zrzucić trochę zbędnych kilogramów poprzez zmniejszenie apetytu kupiłam przepyszne ( fakt faktem ) cukierki ...
Tak wygląda opakowanie produktu, który ma pomóc zmniejszyć apetyt, uczucie głodu oraz chęć podjadania co dla mnie od jakiegoś roku jest straszną zmorą
 ( w ciągu roku przytyłam 10 kilo bo ciągle mam ochotę jeść wszystko, a najbardziej słodycze :(
A wracając do apetiblock - brałam je przez ok. 3 tygodnie dziennie 2-3 tabletki.
Powinno nastąpić zmniejszenie uczucia głodu i chęci podjadania.
Nic takiego nie zaobserwowałam, bo jak miałam ochotę na coś słodkiego to słodka w smaku tabletka tylko zaostrzała ochotę na jakieś pyszności. Przez jakieś 3 tygodnie jadłam sobie cukierki
bo w smaku są rewelacyjne - wiśniowe i fajnie musują, ale to na tyle 
z pozytywów na temat tego wspaniałego " suplementu diety ".
Jestem rozczarowana bo za te niby tylko 16 zł miałabym chociażby jakąś ładną szminkę :(
albo cokolwiek innego co by mi przynajmniej służyło. 
Jak dla mnie straszny kit i jestem zawiedziona,  bo wierzyłam, że da chociaż minimalny efekt
najbardziej zależało mi na zniwelowaniu chęci podjadania.
A wy? Miałyście do czynienia z apetiblockiem? Co o nim sądzicie?
Może znacie jakiś podobny produkt, który daje jakiś efekt?
Ostatnio słyszałam o hipnozie na odchudzanie i chyba zainteresuję się tym tematem głębiej
( chodzi o wpływ na psychikę żeby zmienić nastawienie... CO? XD
nie wiem jak to sprecyzować nie znam się na hipnozie i akurat ona mnie jakoś nigdy nie fascynowała, ale czytałam dużo opinii, że działa więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaryzykuję).
I od razu mówie, że jak mi zaraz napiszecie, że tu potrzebna silna wola i motywacja to zgodzę się z wami natomiast we mnie ciężko o silną wolę i motywację. Bo te 60 kilo to niby nie tak dużo,
przecież dalej noszę ciuchy w rozmiarze S/M i niby wszystko jest okej, ale boje się że na tym się nie skończy... Dlatego właśnie myślę o tej hipnozie, może to będzie jakoś miało wpływ na mój mózdżek ponieważ ja wyznaję zasadę, że wszystkie ograniczenia są w naszym umyśle,
jednak nie zawsze jest łatwo się ich pozbyć, zresztą chyba każdy ma jakiś problem,
którego da się pozbyć tylko nie wiadomo jak... ;)