niedziela, 28 lutego 2016

Krem do rąk Evree i lakiery Golden Rose.

Witam po raz kolejny, moi drodzy a raczej moje drogie.
Dziś skupimy się na dłoniach - ich pielęgnacji oraz tym
jak sprawić aby paznokcie prezentowały się estetycznie i modnie przy pomocy tylko 2 lakierów.


Krem do rąk Maxrepair marki Evree, to jedyny produkt, który przebił mój ukochany
dotychczas aloesowy krem z Isany .
Skuszona pozytywnymi opiniami zdecydowalam się na niego
i nie żałuje wydanych pieniędzy ( standardowo kosztuje ok. 10 zł za 100 ml w Naturze czy Rossmannie ja trafiłam na promocje i był za 6,69 czy coś koło tego tak więc nie jest drogi ).
Bardzo dobrze nawilża, regeneruje skórę dłoni i ładnie pachnie
( jeśli ktoś czyta mojego bloga regularnie wie, że chociaż przy kolorówce zapach kompletnie nie ma znaczenia to w przypadku pielęgnacji tj. szampony, żele, kremy zapach jest tym, 
czym często kieruje się podczas zakupów ).
Krem pozostawia na skórze lekką warstwę ochronną co potenguje efekt wygładzonych dłoni,
nawet po myciu rąk czuć jego pozytywne działanie. 
W końcu nie muszę kremować dłoni co chwilę, tylko co kilka godzin.
Przez to wszystko kosmetyk jest bardzo wydajny i spokojnie starcza na ponad miesiąc
codziennego stosowania. Po prostu z całego serca wam go polecam.
Zamierzam wypróbować różową i niebieską wersje kremów tej samej marki i
na pewno podzielę się z wami opinią!



Ostatnio mam bzika na punkcie firmy Golden Rose, znów przekonałam się do ich lakierów
kiedy zainwestowałam jakieś 7 zł na allegro w matowy top coat
oraz 6 ml lakier do paznokci z serii Wow!, ktory w jednej z krakowskich drogerii
kosztował 3,50 zł. jestem zakochana.
Top idealnie matuje przez dwa dni i potem przebija błysk lakieru więc pasuje dołożyć warstwę
jednak absolutnie mi to nie przeszkadza ponieważ produkt przedłuża trwałość lakierów i niesamowicie szybko schnie. Kolejną zaletą jest praktyczny, płaski pędzel, którym łatwo pokryjemy caly paznokieć. Czytałam, że scieranie się zdarza się wszystkim matowym topom,
więc mu wybaczam za niską cenę i dużą pojemność ( ok. 10 ml ).
Malutki lakier do paznokci jest po prostu super. Za niską cenę mamy dobrą jakość.
U mnie żaden lakier nie jest zbyt trwały jednak ten z drobną poprawką i matowym topem świetnie prezentował się przez jakieś 5-6 dni. Numerek 61 bo taki posiadam jest bardzo ładny,
to takie malinowe bordo/wiśnia. Kolor świetnie napigmentowany, nawet jedna warstwa wystarczy, ale ja przezornie zawsze daję dwie. Pędzelek jest mały i płaski więc łatwo się maluje.
Co więcej inny lakier z tej serii podarowałam mojej mamie, która też jest zadowolona z koloru i trwałości. Dla mnie zaletą jest też mała pojemność, bo przynajmniej wiemy, że jeśli nie zużyjemy całego produktu to niewiele do się zmarnuje.

Co wy myślicie o tych kosmetykach? Macie swoje ulubione kremy i lakiery,
żeby waszłe dłonie zawsze pięknie się prezentowały?


Zapraszam na >>fanpejdża<< żeby być zawsze na bierząco a co więcej często wrzucam tam moje makijaże, czy zdjęcia paznokci ! 
Przypominam, że jak będzie 50 obserwatorów to zorganizuję dla was fajny konkurs z kosmetycznymi nagrodami!

niedziela, 21 lutego 2016

Drobne zmiany w mojej pielęgnacji włosów...


Jakieś 2 miesiące temu postanowiłam poprawić swoją pielęgnacje włosów,
żeby były ładne, zdrowe i szybko rosły gdyż rok temu obcięłam je i chociaż efekt był fajny
dosyć szybko tego pożałowałam.
Poczytałam opinie na blogach i wizażu i zdecydowałam, że te 3 produkty spełnią moje wymagania.
Niestety nie wpadłam na to, żeby zrobić zdjęcia przed i po, ale zaraz wam opiszę jak wygląda poprawa, który produkt mnie najbardziej zadowala.



Tangle Teezer to szczotka, która mnie rozczarowała.
Nie wiem skąd tyle pochlebstw w internecie, skoro nie spełnia tego co napisał producent.
Wyrywa włosy może mniej niż zwykła szczotka, ale w dalszym ciągu je wyrywa
a na dodatek moje włosy, które nigdy się nie elektryzują po jej użyciu robią to o wiele częściej.
Gdyby to była tylko moja opinia uznałabym, że mam jakiś felerny egzemplarz, 
ale wszystkie moje koleżanki, które jej używają mają na jej temat takie samo zdanie.
Dobrze rozczesuje włosy ale obiecywanego szału niestety nie robi.
Kolejny minus to fakt, że nie ma rączki przez co często mi po prostu
wypada z rąk kiedy się czeszę więc jest niezbyt wygodna.
W mojej opinii nie jest warta więcej niż 15 zł niestety kosztuje 30-40 zł...



Jedwab w płynie czyli serum na końcówki od Green Pharmacy jest hitem.
Moje dotychczas suche i porozdwajane końcówki po wsmarowaniu produktu
są milutkie, mięciutkie, lśniące a nawet mniej się rozdwajają.
Cena produktu to ok. 12 zł, ja kupowałam na promocji za chyba 6 zł.
Na dodatek kosmetyk bardzo ładnie i delikatnie pachnie i bardzo jest wydajny.
Jedyny minus to opakowanie, które sprzyja rozlewaniu się produktu w transporcie.




O wcierce Jantar na porost włosów naczytałam i nasłuchałam się tyle, że w końcu musiałam się na nią zdecydować. Stosuję ją codziennie przez 3 tygodnie, potem przerwa na kilka dni i wznawiam kurację. Używam na umyte, wilgotne włosy, których na szczęście nie przetłuszcza.
Nie zauważyłam wysypu babyhair ale moje włosy rosną po niej szybciej,
ładnie się błyszczą na całej długości, i mniej wypadają a nawet są mocniejsze.
Koszt wcierki to 10-15 zł zależy od sklepu. Produkt moim zdaniem bardzo wydajny.

Po wprowadzeniu tych drobnych zmian w pielęgnacji moich włosów zauważyłam sporą ich poprawę.
Szybciej rosną, mniej wypadają, ładnie się błyszczą a końcówki nie rozdwajają się aż tak jak kiedyś w dodatku są o wiele bardziej miękkie.
Myślę, że od czasu do czasu warto coś ulepszyć i wypróbować nowe produkty.


A wy znacie te kosmetyki?
Macie swoje ulubione produkty do pielęgnacji waszych włosów? 

Zapraszam do obserwowania mojego bloga oraz kliknięć lubie to na mojej >stronie na facebooku<.

niedziela, 14 lutego 2016

W jakie kosmetyki do makijażu warto inwestować?


Jesteś oszczędna? Zaczynasz dopiero swoją przygodę z makijażem?
Chcesz rozsądnie ulokować swoje pieniążki? W takim razie ten post jest dla Ciebie!
Postanowiłam napisać dla was listę kosmetyków do makijażu
w jakie moim zdaniem warto i nie warto inwestować oczywiście wszystkie za i przeciw
oraz propozycje ode mnie dobrych produktów w rozsądnych cenach.



1. PODKŁAD i ( wg upodobań i potrzeb ) KOREKTORY-
moim zdaniem ujednolicenie kolorytu cery czy ukrycie zasinień pod oczami,
które większe lub mniejsze ale każda z nas je ma warto ukrywać, gdyż piękna,
gładka buzia jest idealnym " płutnem " do robienia kolorowego makijażu.
Jeśli Twoja cera wygląda źle to uwierz mi, że nawet najpiękniejszy makijaż oczu
czy najmodniejszy odcień szminki nie będą wyglądać nawet dobrze.
Szczęśliwi i błogosławieni Ci, którzy nie mają większych problemów z cerą
czy też szczegołnych wymagań i zadowalają się kremem BB czy fluidem do 15 zł.
Z tych tańszych wiem, że krem BB z Golden Rose jest bardzo polecany,
ja jednak wolę mocniejsze krycie więc stawiam na podkłady takie jak
Revlon colorstay, Rimmel stay matte, Pierre Rene skin balance
czy choćby Maybelline afinitone albo afinimat.
Chcę niedługo wypróbować któryś fluid z Inglota bo one również
cieszą się dużą popularnością, jednak z tego co mi wiadomo mają mało kolorów dla bladych.
Co do korektorów to polecam te firmy Hean, ktore o dziwo nie są drogie ( do 10 zł )
jednak z wiekiem i w zależności od intensywności zasinień wokół oczu każdy potrzebuje
czegoś innego dlatego jeśli z niższej cenowej połki nic dla siebie nie możesz znaleźć to uwierz mi,
że naprwdę lepiej dorzucić więcej pieniążków w zamian za lepszy wygląd a co za tym idzie
lepsze samopoczucie. Jeśli chodzi o syfki to można je super ukryć kamuflazem Catrice
ale jeśli z jakiś powodów nie spasował Ci też myślę,
że warto szarpnąć się na coś co ukryje wszystkich  nieprzyjaciół.
W tej kwestii naprawdę nie można i nie warto oszczędzać.



2. PUDER - moim zdaniem nie ma sensu i potrzeby wydawać na puder więcej niż 20-30 zł,
a za 10-15 też znajdziemy dobre produkty na drogeryjnych półkach.
Większość z nas potrzebuje pudrów matujących oraz fixerów,
pudry rozświetlające o wiele rzadziej schodzą ze sklepowych półek.
Jak pewnie wiecie ja zamiast zwykłego pudru sypkiego używam zasypki Babydream
co bardzo mi się opłaca, a przede wszystkim daje mi upragniony mat na wiele godzin.
Marka Wibo ponoć ma świetny puder sypki, ale ja dopiero mam w planach go wypróbować.
Słyszałam dużo pozytywnych opinii o pudrach Paese.
Jeśli wolisz puder w kamieniu to genialny jest transparentny z Essence,
Rimmel Stay matte, i oraz widoczny na zdjęciu Maybelline.



3. RÓŻ, BRONZER, ROZŚWIETLACZ - na pewno znacie kultowy bronzer z Kobo,
rozświetlacze Lovely czy róże Wibo? Znane nam z niskich cen i drogeryjnych półek.
Ja używam teraz najczęśćiej tych z The Balm fakt są świetne, ale jeśli jesteście początkujące
lub malujecie się rzadko nie musicie kupować tak drogich kosmetyków
zwłaszcza że pełno jest ich tanich zamienników.




4. BAZY pod cienie i makijaż oraz FIXERY.
Akurat na tym nie warto oszczędzać bo w 90 % od tego zależy jakość i trwałość naszego makijażu.
Ja nie mam problematycznej skóry ani powiek i prawie każda baza pod cienie się u mnie sprawdza.
Ale jeśli wasze cienie są słabo napigmentowane lub się rolują czy zbierają w załamaniu to warto poszukać dobrej bazy, której niewielka ilość zdziała wielkie rzeczy.
To samo tyczy się wszelkich produktów utrwalających.



5. SZMINKI, KONTURÓWKI I BŁYSZCZYKI.
Nie widzę sensu kupowania szminek droższych niż 20 zł,
głownie wtedy oczywiście jeśli ktoś nie zajmuje się tym profesjonalnie.
Nie ma szminki, która po zjedzeniu solidnego obiadu nie zniknie chociaż trochę,
Większość produktów do ust wymaga poprawki w ciągu dnia a nie jest to czynność
zajmująca jakoś wiele czasu i bardzo nie wygodna. Polecam produkty do ust Golden Rose
są niedrogie ( ok. 10-15 zł ) i jak na tą cenę naprawdę rewelacyjne.



6. KREDKI DO OCZU I EYELINERY w nie warto inwestować.
Dobra kredka czy eyeliner jest naprawdę podstawą ładnego makijażu oczu.
Ładnie podkreślona linia rzęs i przyciemniona lub rozświetlona linia wodna
( do której należy używać wodoodpornych kredek ) to jedna z istotniejszych rzeczy w makijażu,
upiększa i mnóstwo zmienia w spojrzeniu.
Ja lubię kredki z Golden Rose, które są tanie ale nie są też jakieś super trwałe,
świetne kredki, które znam są marki Gosh czy z Inglota.




7. CIENIE DO POWIEK z nimi to jest tak, że nie ma po co kupować
tych za 5 zł z bazarku bo będą fatalne, żeby nie wiem co ale jeśli mamy dobrą bazę pod cienie
nie ma co wydawać na paletke kilku cieni 500 zł.
Lubię cienie z Sephory, Sleeka, The Balm ( ale to już te droższe )
MUR, Freedom czy nawet paletkę z Lovely. No i Zoeva ma świetne cienie oraz oczywiście Inglot.
Trzeba zachować zdrowy rozsądek bo połowa sukcesu zależy od bazy i naszych umiejętności
żeby makijaż był piękny no i długo zostawał z nami.




8. TUSZE DO RZĘS moim zdaniem jeśli nasze rzęsy naturalnie są liche to i tak bez sztucznych nie osiągniemy efektu wow, a jeśli są conajmniej dobre ( tzn. gęste i w miarę długie ) to nie potrzebujemy nie wiadomo czego. Nie ma tuszu niesamowitego, każdy daje dość podobny efekt dlatego nie widzę sensu płacić za tusz więcej niż 30 zł.
Zwłaszcza że co 3-4 miesiące warto go wymienić bo zasycha no i gromadzą się bakterie.
Uwielbiam tusze Eveline, żołty z Lovely oraz popularne tusze Maybelline są niezłe.




9. SZTUCZNE RZĘSY I KLEJ do nich.
Tutaj sytuacja wygląda tak, że rzęs używamy zazwyczaj kilka razy ( a kępki w większości przypadków po jednym założeniu już się do niczego nie nadają bo łatwo się rozwalają i gubią )
więc bez sensu wydawać na nie wiadomo ile pieniędzy.
Do 15 złotych można kupić fajne rzęsy np. marki Ardell czy Donegal.
Natomiast jeśli chodzi o klej do nich to musi być dobry.
Najlepszy jest Duo z Inglota ( duży ok. 36 zł ). Starcza na długo, a dzięki niemu
nasze rzęsy będą na miejscu przez całonocną, szaloną imprezę.


A w jakie kosmetyki wy najwięcej inwestujecie a jakie wg was nie są warte zbytnich wydatków?


Zapraszam na mojego fanpage by zostać ze mną na bieżąco > KLIK <

wtorek, 9 lutego 2016

Recenzja paletki cieni Sleek Oh So Special!


W styczniowych ulubieńcach nie mogło zabraknąć mojej paletki marki
Sleek Oh So Special!, która kosztuje ok. 40 zł a 12 cieni więc wychodzi nam ok. 3,50 zł za jeden cień
a to naprawdę bardzo mało. Sama paletka jest czarna, solidna mimo, że plastikowa - kiedy trzymam ją w ręcę to wiem, że nawet jeśli przypadkiem by upadła to raczej nic się jej nie stanie.
Ma duże lusterko za co ogromny plus i standardowy aplikator, który dobrze nakłada produkt.
Same cienie są przyzwoicie napigmentowane i na bazie naprawdę bardzo trwałe,
nigdy nie sprawdzałam ich bez bazy więc na ten temat się nie wypowiem.
Najbardziej podoba mi się w niej to jaka jest uniwersalna, jesteśmy w stanie przy jej pomocy
zrobić delikatny, dzienny makijaż jak i mocny, połyskujący wieczorowy
bo w tej paletce perły są naprawdę niesamowite,takie wręcz metalicznie, bajecznie błyszczą
i zachęcają żeby ich używać, a maty są po prostu matowe, żadnych minkroskopijnych drobinek, żadna satyna, po prostu rozsądnie napigmentowane maty.
Cienie ładnie się blendują. Trzy ostatnie super sprawdzają się przy malowaniu brwi
więc kolejnym plusem jest wielofunkcyjność paletki. 

Opowiem wam teraz po kolei o każdym cieniu (M - mat , P - perła )

Bow - jest to standardowy, beżowy mat idealny pod łuk brwiowy
chociaż jak dla mnie mógłbyby być odrobinkę jaśniejszy. M
Organza - ma odcień jasnego różu zmieszanego ze złotem, świetnie pasuje do Gift Basket. P
Ribbon - podobny do Pamper ale bardziej intensywny i wpadający mocniej w pomarańcz M
Gift Basket - piękny odcień starego złota, odcień wpada w miedź. P
Glitz - granatowy, metaliczny fajnie napigmentowany cień idealny do wieczorowego makijażu. P
Celebrate - moje jedyne rozczarowanie z całej paletki gdyż po roztarciu przestaje być takim pięknym bordowym perłowym cieniem a staje się szarobrązowy, taki bury i bardzo gubi połysk. P
Pamper - jak pisałam wcześniej jaśniejszy od Ribbon ale bardzo podobny
nieco odrobinkę bardziej różowy jak na moje oko. M
Gateau - ten cień mnie urzekł i chyba on zdecydował, że wybrałam tą a nie żadną inną paletkę.
Jest to przepiękny różowo-złoty mieniący się kolor,
który okazał się być cieniem Duochrome
( nałożony na ciemną bazę połyskuje na żółto, gubi różowe drobinki ).
Piękny świeży i niesamowity kolor, w którym jestem kompletnie zakochana. P
The Mail - świetny jeśli chcemy zrobić delikatny dzienny makiajż i np. przyciemnić tylko delikatnie zewnętrzny kącik oraz załamanie czyli wymodelować oczy. M
Boxed - neutralny, dobrze napigmentowany brąz. M
Wrapped Up - ma odcień szary z brązowymi tonami M
Noir - najklasyczniejszy, dobrze napigmentowany matowy czarny. M


Tutaj macie swatche po lewej foto bez lampy błyskowej po prawej z nią.
Swatchy nie wykonywałam na żadnej bazie, z bazą efekt oczywiście mocniejszy i ładniejszy.




Tutaj macie przykład makijażu wykonany za pomocą tej paletki
( wybaczcie głupie miny, znajomi na mnie czekali i nie miałam czasu pozować
a chciałam koniecznie wam go pokazać
gdyż myślę, że to fajny makijaż na imprezę czy randkę ).



Idąc od wewnętrznego kącika nałożyłam organzę, gift basket, boxed a w zewnętrznym kąciku nałożyłam odrobinkę czarnego cienia, którego nazwa to noir.
Na ustach mam pomadkę, o której już wiele razy wspominałam
Golden Rose matte lipstick crayon nr. 14,
buzię wykonturowałam Bahama Mamą The Balm, użyłam różu Hot Mama tej samej marki
i rozświetlacza Mary Lou jednak aparat zabrał jego śliczny złoty blask :(


Znacie tą paletkę Sleeka? Co myślicie o tej marce? Piszcie w komentarzach!


Zapraszam na mojego fanpage > klik < dajcie łapkę w górę i bądźcie na bieżąco :D 
A tak jak obiecałam - będzie 50 obserwatorów to zrobię 
dla was fajny KONKURS z kosmetycznymi nagrodami :)