wtorek, 25 kwietnia 2017

Nowości w mojej pielęgnacji.

Dużo się ostatnio w moim życiu zmieniło, zmieniło się też kilka produktów
jeśli chodzi o moją pielęgnację i naprawdę warto o nich wspomnieć.



Totalną rewolucją jeśli chodzi o moją pielęgnację stóp stał się krem z Ziaji
( a jakże :) to moja ulubiona firma , bo to Polska marka,
tania przede wszystkim a ma sporo dobrych kosmetyków
no i co najważniejsze produkty te nie są testowane na zwierzętach! )
krem jest z mocznikiem. Zrobiłam sobie zabieg złuszczania stóp no i teraz
jak mam je takie gładziutkie to trzeba je codziennie sumiennie nawilżać,
żeby były miłe w dotyku i latem pięknie wyglądały w sandałkach.
Krem kosztuje ok. 10 zł za aż 100ml także naprawdę ma to sens.
Produkt szybko się wchłania, cudownie nawilża i ma fajną konsystencję.



Jak już jestem przy stopach to pokażę wam te skarpetki złuszczające,
o których była mowa wcześniej. Są one firmy Shefoot, kupiłam je w naturze
w promocji za niecałe 13 zł. Już po 3 dniach skóra z moich stóp zaczęła
się złuszczać, teraz minęło ok. 10 dni i skóra jeszcze schodzi w niektórych miejscach.
Niestety nie złuszczyła się pięt, mam nadzieję że jeszcze zejdzie, ale nawet jeśli nie
to i tak jestem zadowolona bo dawno nie miałam takich gładkich stópek przy
minimalnym wysiłku, bo skarpety zakładamy na ok. godzinkę i np. oglądamy film, 
czytam książke czy siedzimy przed kompem więc nie trzeba się namęczyć
a efekt jednak jest świetny, takiego nie osiągnęłabym pewnie żadną tarką czy pumeksem.



W kwestii pielęgnacji miejsc intymnych również polegam na Ziaji,
ich kosmetyki nie podrażniają, są bardzo wydajne i dają takie uczucie świeżości,
a cena za ogromne opakowanie chyba pół litra albo coś koło tego to zaledwie 8 zł z hakiem.
Teraz mam ten płyn przeciw podrażnieniom i rzeczywiście spełnia obietnicę producenta.



Moja Mamuśka ostatnio zakupiła mleczko do ciała z Bielendy,
o cudownych zapachu kokosowo-daktylowym, jest on bardzo apetyczny i orientalny,
ale ponieważ moja Mama takich zapachów nie lubi mleczka używam ja
i jestem z niego bardzo zadowolona. Zapach jest naprawdę cudowny,
ja lubię takie mocne, zmysłowe zapachy a sam kosmetyk świetnie nawilża,
dobrze się wchłania i pozostawia skórę taką miękką w dotyku. 
No i szacun za wygodne opakowanie z pompką. 
Jedyny minus tego produktu to fakt, że nie jest zbyt wydajny.


Już kiedyś pokazywałam wam płyn micelarny też marki Bielenda
tylko w wersji różowej. Uwielbiam te płyny za pojemność,
bo używam z Mamuśką na spółkę i starczają na ok. 2 miesiące,
dobrze usuwają makijaż, nie podrażniają skóry, nie pozostawiając
uczucia np. tłustej skóry albo przesuszonej. Potem tylko przemywam twarz
szarym mydełkiem ze srebrem albo emulsją micelarną i wiem, że makijażu
na mojej twarzy już nie ma. Cena też przyzwoita, bo stacjonarnie kosztują
koło 16 złotych także to się bardzo opłaca, w necie widziałam za ok. 12 
także minimalna kwota jaką płacimy stacjonarnie za płyny w mniejszej pojemności.



A jakie kosmetyki są waszymi pielęgnacyjnymi niezbędnikami?

Dajcie znać jak podobają wam się zdjęcia w tym poście, bo sprawiłam sobie 
Samsunga S7 i teraz nim zamierzam fotografować moje makijaże,
kosmetyki oraz piękne miejsca, które zwiedzam.
Moim zdaniem aparat w tym telefonie jest bardzo dobry,
ale zależy mi na waszej opinii bo chcę żeby moim czytelnikom
miło się przeglądało to co tworzę dla nich! 

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Lakiery hybrydowe Neonail.


W końcu się wzięłam za recenzję, którą obiecywałam już dawno.
Ulubieńców marca nie będzie bo nie używałam za dużo nowych kosmetyków
w tym miesiącu, a te które testowałam niespecjalnie mi przypadły do gustu.


Dzisiaj wezmę pod lupę lakiery hybrydowe marki Neonail.
Posiadam w swojej kolekcji bazę, dry top, hard top oraz 6 kolorowych lakierów
( na zdjęciu, na wzorniku jest 5 oprócz tego mam jeszcze biały,
kolory w rzeczywistości wyglądają tak jak na wzorniku przynajmniej przy moich
ustawieniach monitora i telefonu więc myślę,że śmiało możecie się tym zdjęciem sugerować ). 

Jeśli chodzi o takie kwestie ogólne to:
pędzleki są bardzo dobre, wygodnie aplikuje się nimi lakier zarówno na naturalną płytkę
jak i na pazurki podratowane żelem. Posiadam pojemności 6ml, i przy ilości lakierów
jaką posiadam z różnych marek ( ok. 30 ) oraz przy częstotliwości robieniu manicure
zarówno sobie jak i komuś ta pojemność jest idealna, bo wiem że się nie zmarnuje.
Lakiery trudno odmaczają się w acetonie ale dla mnie to nie jest problem,
ponieważ ściągam manicure pilnikiem bądź frezarką. 

Hard Base oraz Hard Top są w porządku, bez szału niczym nie wyróżniają
się na tle innych marek, można używać i być zadowolonym po prostu.
Jeśli natomiast chodzi o Dry Top to jest bardzo przyjazny,
szczególnie do pyłków typu kameleon czy efekt lustra, bardzo ładnie błyszczy,
no i nie trzeba go przecierać wacikiem  bo nie posiada warstwy dysperysjnej.
Z lakierów kolorowych jestem zaś bardzo zadowolona i będę je chwalić
ponieważ starczają 2 maksymalnie 3 warstwy w przypadku jaśniejszych kolorów
do idealnego pokrycia pazurka. Lakier nie ucieka na skórki,
rozprowadza się równomiernie, nie śmierdzi jakoś strasznie.
Mój manicure wykonany tymi produktami prezentuje się nienagannie do zdjęcia,
o ile z własnej winy sama czegoś nie popsuję np. nie porysuje albo nie złamie pazura.

Lakiery te w wersji 6ml kosztują mniej niż 30 zł. Jest to uczciwa cena
jak na tego typu produkt i moje jedyne zastrzeżenie to kwestia,
jak słabo odmaczają się w acetonie, ale tutaj marki Cosmetics Zone chyba żadna inna firma
niestety nie pobije, bo tamte dosłownie odchodza płatami po max 10 minutach,
tutaj nie pomoże nawet 20 minut siedzenia z wacikami i zawsze trzeba coś spiłować
więc dla osób, które tak lubią zdejmować stare zdobienia to może być problem.
Nie mniej jednak polecam, zwłaszcza do użytku domowego,
konsystencja nie jest zbyt gęsta ani zbyt wodnista więc idealne do nauki,
cenowo są w miarę przystępne i można je zakupić online oraz w drogeriach np. w Douglasie.


A jakie są wasze ulubione lakiery hybrydowe i dlaczego?