wtorek, 28 lutego 2017

Podkład i krem BB z Golden Rose.

Ostatnio postanowiłam zamówić trochę kosmetyków firmy znanej i lubianej - Golden Rose.
Teraz wezmę pod lupkę dwa kosmetyki, które mają stanowić podstawę makijażu
i zrobić to czego najbardziej wymagamy - zakryć nasze niedoskonałości.


Obydwa kosmetyki kosztowały niecałe 30 zł i obydwa mają po 30ml.


O podkładzie mogę powiedzieć troszkę mniej bo mimo, że zdecydowałam się na odcień
nr 1 okazał się dla mnie sporo za ciemny w dodatku trochę jeszcze oksydował,
więc szybko powędrował do mojej przyjaciółki, która ma ciemniejszą karnację.
Podkład ma eleganckie opakowanie, z wygodną pompką.
Jego konsystencja jest dość gęsta i szybko zastyga więc trzeba z nim szybko pracować.
Krycie jest naprawdę przyzwoite a wykończenie ładnie matowe.
Jeśli chodzi o to jak on się utrzymuje na twarzy to zauważyłam, że jest takim
przeciętniakiem - na jakąś większą imprezę gdzie zależałoby mi na ekstra skórze
przez całą noc raczej bym go nie wybrała, ale w takich sytuacjach ufam zawsze mojemu
ukochanemu, jedynemu Pierre Rene Skin Balance i rzadko sięgam wówczas po inne podkłady.
Można go wypróbować bo dla posiadaczek cery tłustej i mieszanej będzie niezły,
a za tą cenę to naprawdę można zaryzykować - w razie porażki strata jest niewielka,
a podkład to też taki kosmetyk, który zawsze możemy komuś oddać lub odsprzedać.



Krem BB zamówiłam w dwóch odcieniach bo nie wiedziałam, który będzie dobry
ale jak się okazało odcień nr. 1 jest dla mnie idealny.
Produkt znajduje się w tubce i ma dość rzadką konsystencję.
Daje naprawdę niezłe krycie jak na tego typu kosmetyk
i jest bardzo przyjemny w użyciu. Jest to coś idealnego do codziennego makijażu,
zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę jego naturalne, lekko błyszczące wykończenie.
Krem ten nie jest super trwały, ale nie jest to według mnie wada kosmetyku,
ponieważ jak sama nazwa wskazuje jest to krem, który ma nam pomóc jedynie
zakryć nasze niedoskonałości, i tego typu kosmetyków nie używa się na wielkie wyjścia,
a właśnie na codzień kiedy zazwyczaj chcemy mieć lekki makijaż, którego nie czuć na twarzy.
Jestem pewna, że teraz przez całą wiosne i pewnie lato będę go używać,
a jak się skończy to kupię sobie kolejny, bo to dobrze zainwestowane pieniążki.


Piszcie w komentarzach co sądzicie o tych kosmetykach i jakie inne kremy BB polecacie!

środa, 22 lutego 2017

Nowe paletki z Makeup Revolution.

Uwielbiam luty bo mam wtedy urodziny a urodziny, to cudowny powód
do spędzenia fajnego czasu z rodziną i przyjaciółmi, a zazwyczaj wtedy dostajemy
też prezenty. Nie ukrywam, że tak samo jak dawać prezenty lubię też je dostawać.
W tym roku dostałam je wyjątkowo udane, a wśród nich znalazły się
dwie paletki firmy Makeup Revolution jedna cieni a druga róży.
Firmę tą znam i lubię bo ma całkiem fajne jakościowo produkty w niskich cenach
więc jak najbardziej jestem zadowolona.



Paleta cieni Girl Panic to paletka idealna dla osób, które na codzień nie lubią poszaleć z makijażem,
wolą stonowane odcienie beżu, brązu czy różu z domieszką pomarańczu,
ale lubią też mieć błysk na oku i możliwość wyczarowania czegoś mocniejszego na oku
od czasu do czasu. Cienie są ładnie napigmentowane, te perłowe polecam nakładać
na mokro wtedy najpiękniej wyglądają, a z cieniami matowymi
trzeba uważać bo dość mocno nawet jak na MUR się sypią.
Do paletki mamy dołączoną pacynkę - ja właśnie często nakładam nimi błyszczace cienie,
bo w ten sposób uzyskuję najlepszą pigmentację. 
Swatchy wam nie pokaże bo zdjęcia mi gdzieś poznikały więc musicie mi wierzyć na słowo,
że ta paletka jakością jest taka jak inne paletki tej firmy - czyli w moim odczuciu
jak na cenę jest naprawdę przyzwoicie. A kolorki jak sami widzicie - bardzo ładne
i można z nich stworzyć wiele ciekawych makijaży na codzień czy na większe okazje.



Z okazji urodzin zgarnęłam też piękną paletkę róży, która od dawna za mną chodziła.
Mamy to tak naprawdę 7 róży oraz jeden rozświetlacz ( ostatni w pierwszym rzędzie ).
Są dobrze napigmentowane a kolorki bardzo zróżnicowane więc znajdziemy tutaj
odcienie idealne na codzień, bardziej stonowane i też takie dziewczęce odświeżające cerę.
Są dobrze napigmentowane więc należy z nimi uważać, żeby nie zrobić sobie plam,
ale ja raczej nie mam z tym problemów. Bardzo brakowało mi takiej paletki,
w której wszystkie róże będę mieć w jednym miejscu - dla mnie początkującej
makijażystki jest to wygodne rozwiązanie, ale praktyczne też dla dziewczyn,
które po prostu lubią róże do policzków i chcą móc mieć ich ogromny wybór.
Nie wiem dlaczego na ręce swatche tych róży wypadły tak słabo,
skoro na twarzy widać, że są naprawdę mocno napigmentowane.




A wy znacie te paletki i lubicie kosmetyki Makeup Revolution?

poniedziałek, 13 lutego 2017

Bioaqua - maseczka panda!


Zawsze byłam ciekawa maseczek w płachcie więc na urodziny od przyjaciółki
dostałam właśnie taką uroczą pandę, która ma za zadanie rozjaśniać naszą cerę,
dodawać jej blasku, nawilżać, usuwać zaskórniki i wygładzać.
Czyli ogólnie ma robić super, hiper efekt... i rzeczywiście daje radę!


Maseczkę trzymałam na buźce ok. 40minut bo na opakowaniu nie ma opisu
po Polsku ile ją trzymać, a poza tym chciałam ją maksymalnie wykorzystać.
Cera rzeczywiście jest po niej intensywnie nawilżona, wygładzona,
rozświetlona i wygląda na taką lekko rozjaśnioną.
Maseczka daje lekkie uczucie chłodzenia więc polecam ją sobie zrobić np. na kaca,
ja dzień po imprezie zdecydowałam się jej użyć i była to podwójna przyjemność ;)
Wyszukałam je w internecie i dowiedziałam się, że takie pandy kosztują ok. 10 zł
i już zamierzam się zaopatrzyć w kilka sztuk! 
Pierwszy raz jestem AŻ tak zadowolona z maseczki. 


A wy lubicie maseczki w płachcie? Jakie są wasze ulubione? 

środa, 1 lutego 2017

Ulubieńcy stycznia 2017

Nie wiem jakim cudem pierwszy miesiąc nowego roku jest już za nami.
Mam tylko dwóch ulubieńców kosmetycznych w tym miesiącu.



Kupiłam sobie na allegro 8 kolorków lakierów żelowych firmy NYC,
gdzie za sztukę wychodziło ok. 4 zł więc naprawdę bardzo taniutko.
W opisie aukcji było napisane, że jest to lakier hybrydowy ale na opakowaniu
widać, że jest to lakier żelowy. Kupiłam je bardziej pod własny użytek a noszę
żele praktycznie zawsze i kolor ściągam frezarką lub pilnikiem więc nie powiem
wam czy się odmaczają w acetonie czy nie, ale dziewczyny w grupach fb pisały,
że idzie to bardzo ciężko i lepiej to zrobić pilniczkiem. 
Opakowania są strasznie dziadoskie, numerki się odklejają, ale pędzelek wygodny, kolory piękne
i bardzo dobrze napigmentowane. Za tą cenę naprawdę warto kupić i wypróbować.



Od dawna chodziła za mną paletka Makeup Revolution Eyes Like Angels
i w końcu stwierdziłam, że te niecałe 40 zł to wcale nie duży wydatek
jak za taką obszerną, piękną paletkę z dużym lusterkiem. 
Cienie bardziej perłowe i matowe są naprawdę kiepskiej jakości
nawet jak na MUR, ale te metaliczne cienie są tak cudowne,
że praktycznie codziennie sięgam po tą paletkę
bo mają przyjemną, masełkową konsystencję i nie tracą na intensywności w ciągu dnia.
Moim zdaniem taka paleta jest idealna dla osób, które lubią zaszaleć
w makijażu a niekoniecznie chcą wydawać kupę kasy.
Jeśli chodzi o dobór kolorystyczny to nie jest on zbytnio przemyślany 
ale ja mam bardzo dużo cieni więc mi to nie przeszkadza bo zawsze jakoś to połączę
i coś ładnego wymyślę,a po złoto i srebro z tej paletki sięgałam czesto
podczas makijaży studniówkowych bo dziewczynom się bardzo podobały.


Piszcie w komentarzach czy znacie te produkty i co o nich myślicie!