środa, 30 listopada 2016

Kosmetyczni ulubieńcy listopada 2016

Listopad dobiegł końca, rok też powoli się kończy a kosmetyków w moich
zbiorach ciągle przybywa więc warto się podzielić produktami,
które używałam rzetelnie przez ostatnie tygodnie i które tak bardzo przypadły mi do gustu.



Opowiadałam wam na początku listopada o balsamie do ust Chapter o kokoswym zapachu,
który ratuje moje usta przed byciem wiecznie suchymi i spękanymi.
Używam go jakoś od konca października codziennie i wcale go nie oszczędzam a została 
mi go jeszcze połowa. Ma wysoko w składzie lanoline, która pomaga usta nawilżyć. 
Uwielbiam ten kosmetyk dostępny w Hebe. Nie wiem ile kosztuje w cenie regularnej
ja go kupiłam w promocji za jakieś 6-7 zł i będę kupować regularnie.



Krem do twarzy Eveline doskonale matuje a jednocześnie nawilża moją kapryśną cerę.
Idealny pod makijaż, bardzo szybko się wchłania i kosztuje tylko ok. 14 zł.



Robiąc zakupy w Hebe z mamą natrafiłyśmy na ogromny płyn micelarny do demakijażu
całej buźki. Kosztował jedynie ok. 17 zł za aż 400ml więc jest go 2x więcej niż standardowe
tego typu preparaty a cena przystępna. Dokładnie i szybko pomaga pozbyć się makijażu
nie podrażniając skóry, a u mnie przy dość wrażliwej cerze często się to zdarza.



Youtuberki zachwalają tonik różany z Evree a z racji że był dostępny na ezebra
za jakieś 11 zł gdzie robiłam akurat zamówienie zdecydowałam się na niego.
Plusem jest aplikacja bo ma wygodny atomizer, który dozuje delikatną mgiełkę.
Uwielbiam wodę różaną za zapach i to jak wpływa na skórę -
doskonale nawilża i łagodzi więc chętnie sięgam po produkty, które mają ją w składzie.



Z kolorówki mam tylko dwa produkty w tym miesiącu - korektor Bell i cień w kremie tej marki.
Korektor mineralny o numerku 1 - bardzo jaśniutki, fajnie kryje, daje naturalny efekt
i biorąc pod uwagę to, że kosztował niecałe 8 zł jestem zachwycona.
Nie mam mocnych cieni pod oczami więc dla mnie jest w sam raz.
Co więcej nie pcha się szczególnie w zmarszczki i linie mimiczne.



Cień w kremie Bell Wanted, którego cena to również ok. 8 zł nr. 3 nadaje się
zarówno na powieki jak i jako pomada do brwi. Jest trwały i dobrze napigmentowany.
Minusem jest to, że trzeba się z nim nauczyć szybko pracować bo szybciutko nam zasycha.
Nie wchodzi w załamania powieki ani nie rozmazuje się na brwiach, czego chcieć więcej? 


A jakie kosmetyki wy polubiłyście w tym miesiącu? 

środa, 23 listopada 2016

Eveline lekki krem matujący na dzień


Zdecydowałam się na krem marki Eveline dla cery tłustej i mieszanej
ponieważ producent gwarantuje to czego ja szukam - nawilżenia skóry
przy jednoczesnym jej zmatowieniu. Kosmetyk ten kosztował ok. 15 zł
więc to naprawdę tanio, a skład też nie jest najgorszy jak na tą cenę.
Używam go pod makijaż i jestem zadowolona bo robi świetną robotę:
buźka nie jest przesuszona, ale gładka i czuję nawilżenie a jednocześnie
nie świecę się jak psu wiadomo co... ;) co więcej podkłady na tym kremie
świetnie się utrzymują, najlepszy duet tworzy z moim ukochanym
Pierre Rene Skin Balance, który mam wrażenie wygląda i zachowuje się
na mojej skórze w zestawieniu z bazą w postaci omawianego produktu
jeszcze lepiej niż dotychczas a ja w końcu nie martwię się o nadmierny
blask mojej twarzy, jest on tylko tam gdzie dam rozświetlacz.
Zaletą kremu jest też lekka formuła i to, że szybko się wchłania.
Polecam właścicielkom cery ze skłonnością do przetłuszczania,
ale wymagających dawki nawilżenia.

A jakie są wasze ulubione kremy o matującym wykończeniu?

niedziela, 13 listopada 2016

Kosmetyki z biedronki - Bell.

Kiedy dowiedziałam się, że marka Bell wypuściła nową serie cieni w kremie
musiałam wybrać się do biedronki i zdecydowałam się na cień
oraz korektor pod oczy z już starszej ( chyba ) kolekcji.


Cienie z serii Wanted przewijają się na blogach oraz youtube - marka ta jest bowiem
dość doceniana mimo swojej niskiej ceny i dostępności w zwykłej biedrze,
która jest praktycznie w każdym dużym mieście ale i małym miasteczku
więc to samo w sobie jest plusem - nie trzeba nigdzie daleko jeździć
nawet jeśli mieszkamy w małej miejscowości, a jeśli jesteśmy z dużego miasta
na praktycznie każdym osiedlu jest biedronka do której chodzimy kupić sobie chleb
a przy okazji kupowania chleba i parówek możemy również zaopatrzyć się w dobre kosmetyki
do makijażu. Mój cień jest w kolorze o numerku 3, jest to taki dobrze napigmentowany,
chłodny odcień brązu, nie bardzo ciemny ale też nie mocno jasny taki średniak. 
Produkt jest bardzo trwały i raczej wodą i mydłem się go nie pozbędziemy.
( wiem bo próbowałam domyć swatcha z ręki i naprawdę byłam w szoku 
bo dopiero dwufazowy płyn do demakijażu w 100% się z nim uporał )
Kosmetyk nie wchodzi nam w załamanie powieki, ale trzeba nauczyć się z nim
bardzo szybko pracować bo śpieszy mu się z zastyganiem więc nakładamy i od razu
rozcieramy. Na brwiach też bardzo ładnie się prezentuje przez cały czas
chociaż ja wolę brwi podkreślać po prostu zwykłymi cieniami - tak mi najwygodniej,
nie mniej jednak jeśli ktoś ma ochotę na pomadę do brwi za 8 zł to polecam.


Tutaj wykorzystałam właśnie ten cień do brwi i na powieki a efekt moim zdaniem ciekawy.


Drugim produktem na jaki się zdecydowałam jest korektor również od Bell
Multi Mineral anti-age concealer w wersji najjaśniejszej ( nr. 1 ) 


Korektor jest o takim bardziej różowo-brzoskwiniowym zabarwieniu niż żółtym
 ale to o tyle dobrze, że te kolory fajnie zneutralizują zasinienia pod oczami. 
Nie ma on bardzo mocnego krycia, ale z moimi zasinieniami radzi sobie naprawdę
dobrze a co więcej nie zbiera się jakoś wyjątkowo w załamaniach w ciągu dnia,
a na pewno mniej niż niektóre korektory z którymi miałam do czynienia.
Co więcej nie waży się, ładnie stapia się z resztą makijażu
więc jak za 8 zł to jestem naprawdę zadowolona.


Jak widać na zalączonym swatchu korektor jest bardzo jaśniutki więc taki
bladzioch jak ja cieszy się, że znalazł niezły, drogeryjny produkt w odpowiednim odcieniu.



A wy jaki macie stosunek do kosmetyków Bell? Testowałyście już nowe cienie w kremie?

poniedziałek, 7 listopada 2016

Odkrycie ostatnich miesięcy.

Hej, dzisiaj podzielę się z wami swoim nowym ulubionym produktem.
Jest to balsam do ust Chapter o pięknym kokosowym zapachu.


Produkt ten jest odpowiedzią na moje potrzeby - usta są po nim gładziutkie,
nawilżone, miękkie i jest to efekt natychmiastowy. Dodatkowo balsam długo pozostawia to
cudowne uczucie nawilżenia, nie wchłania się szybko a nawet jeśli się wchłonie usta nie
robią się spierzchnięte tylko dalej przyjemne, elastyczne chociaż warstwy balsamu
już na nich nie ma. Ja ten kosmetyk kupiłam w drogerii Hebe i zapłaciłam
ok 7 zł w promocji a standardowa cena to chyba ok. 15 zł i naprawdę warto wydać tą kwotę 
na niego, bo używałam mnóstwo pomadek, błyszczyków, wazeliny i nic nie dawało
mi ukojenia ust więc przez ostatnie kilka miesięcy miałam je ciągle spierzchnięte z suchymi skórkami a teraz są cudowne i gładziutkie - idealne pod matowe pomadki,
które tez lubią usteczka wysuszyć ale pomoże mi tutaj moje nowe kosmetyczne cudo.
Są też inne warianty zapachowe, ja widziałam jeszcze fioletowe
a chyba jest oprócz tego jeszcze kilka do wyboru. 
Przeanalizowałam też trochę skład tego balsamu i jest on bardzo przyjazny
więc nie ma się co dziwić, że ma tak dorboczynny wpływ na delikatną skórę ust
ma lanolinę na drugim miejscu w składzie, a jak wiadomo jest ona bardzo dobra
dla właśnie suchej, podrażnionej skóry pomaga utrzymać odpowiedni
poziom nawilżenia. Oprócz tego mamy tutaj np. olejek rycynowy i witaminę E.
Jestem szczęśliwa bo już nie muszę szukać idealnego produktu dla moich 
dość podatnych na wysuszenie ust szczególnie zimą. 
Jedynym minusem jest forma aplikacji - trzeba grzebać paluchem w pudełku,
a wiadomo że jak musimy posmarować usta na ulicy to nie zawsze są one czyste
ale wybaczam i to, ja i tak zazwyczaj mam na ustach szminkę, albo taką
nawilżającą pomadkę w formie trochę takiego błyszczyka z Ziaji,
którą apilkujemy w bardziej higieniczny sposób. 

Napiszcie mi w komentarzach czy spotkałyście się już z kosmetykami tej marki
bo chyba to jest nowość i tylko na wyłączność sklepu Hebe? 

środa, 2 listopada 2016

Ulubieńcy października 2016

Czas leci jak szalony więc przygotowałam dla was kolejne kosmetyczne zestawienie miesiąca
i nie przedłużając zapraszam do dalszej lektury.


Z pielęgnacji tylko dwa kosmetyki ukradły moje serce w tym dezodorant Fa,
który po pierwsze rzeczywiście dobrze nas ochroni przed śmierdzeniem
a po drugie tak jak zapewnia producent ja nie zauważyłam po nim śladu na ubraniach. 
Jest wydajny i łatwy w aplikacji i nie dozuje zbyt dużo kosmetyku.
Zaletą jest też cena i dostępność ( ja kupuje zawsze w Rossmannie i często jest przeceniony ).



Chantal - Sessio Aqua Cooltura to cudowna odżywka do włosów,
którą kupiłam w Hebe za jakieś grosze ok. 6-7 zł. Odżywka ślicznie pachnie,
włosy są po niej faktycznie nawilżone dodatkowo też wygładzone więc miłe w dotyku
i ogólnie dobrze się sprawują oraz pięknie prezentują - są baaaardzo błyszczące.
Nie jest to może najgenialniejszy kosmetyk w mojej kolekcji,
ale biorąc pod uwagę cenę i to, że daje oczekiwany efekt
zasługuje na swoje 5 minut w moich wrześniowych ulubieńcach.



Konturówkę do ust z Golden Rose, która jest transparenta pokochałam od pierwszego użycia -
robi to co ma robić konturówka czyli pilnuje by pomadka nie " wylała się " poza obrysowany
nią przez nas kontur ust. Jest miękka i łatwo się ją temperuje
a ponieważ jest przezroczysta nadaje się pod każdą pomadkę. 
Nie pamiętam ile kosztowała ale nie więcej niż 7-8 zł.
Polecam ją z całego serca każdej miłośniczce makijażu ust.



Podkład z Ingrid Mineral Silk & Lift bardzo przypomina mi starą wersję Revlona CS
ma tylko trochę słabsze krycie, ale za to w regularnej cenie kosztuje ok 10 zł 
i ma wygodne, lekkie opakowanie - tubkę. Podkład jest trwały,
dobrze się rozprowadza, jak wspominałam fajnie kryje i na buzi nie ciemnieje znacznie
natomiast na ręce jak jest jego grubsza warstwa potrafi zoksydować. 
Ja mam nr 280 kość słoniowa i jest dla mnie tylko minimalnie za ciemny,
ale jak rozprowadzam go lekko na szyję to różnicy nie widać.
Moim zdaniem fajnie się nada do każdego rodzaju cery
i dla każdej osoby, która oczekuje całkiem fajnego krycia na codzień. 
W hebe często są promocje na tą markę także można trochę pocebulić
i kupić tak jak ja - jeszcze taniej ( zapłaciłam ok 6 zł za fajny podkład ).



Uwielbiam zakupy na aliexpress - upolowałam za zawrotną kwotę ok 1,60 $ ;) 
puder By Nanda biały transparentny ( z tego co się orientuje są 3 kolory do wyboru
biały, jasny beżowy i ciemniejszy beżowy ). Puder ma wygodne opakowanie
z czymś w stylu puszka do nakładania go. Przychodzi dobrze zapakowany w kartonik,
zabezpieczony taśmą żeby się nie rozsypał. Jest dobrze zmielony,
 świetnie utrwala makijaż i długo trzyma mat na skórze.
Mnie dobrze sprawdza się do bakingu. Mój link do niego już nie jest aktywny,
ale jak wpiszecie w wyszukiwarce na ali By Nanda to na pewno go znajdziecie.




Napiszcie w komentarzach jacy są wasi ulubieńcy tego miesiąca i czy mieliście już
styczność z moimi produktami?