czwartek, 17 grudnia 2015

Podkład Revlon Colorstay, szminka MUR i cień Freedom; recenzje.

Przybywam do was z recenzją kolejnych produktów, które
zamówiłam sobie z cocolita.pl bo bardzo polubiłam tą internetową drogerię. 

Zacznę tym razem od bardzo popularnego podkładu marki Revlon Colorstay
w kolorze Ivory nr.110 czyli kolor idealny dla mnie
( zaznaczam, że jest on prawie trupi i u niewielu osób się sprawdza
tymbardziej, że ma różowe tony. Moja skóra ma odcień blady lekko zaróżowiony,
ale bardziej taki neutralny i większość podkładów, oczywiście tych najjaśniejszych 
mi pasuje o ile skrajnie nie wpadają w róż czy żółć).

Przelewam go sobie do opakowania po podkładzie z Astora ( buteleczka z tyłu )
bo jak większość osób wie podkład Revlon NIE MA POMPKI.
Co jest cholernym utrudnieniem bo muszę czekać ok. 20 sekund zanim wypłynie z buteleczki
( no chyba, że mam ochotę go rozlać to wówczas przechylam buteleczkę o 180 stopni)
a jak wypływa to jest to loteria czy wyleje go się nadmiar czy będzie trzeba dobierać i dobierać...
To jest najgorsza wada tego podkładu, bardzo utrudnia makijaż, 
szczególnie ten poranny kiedy zazwyczaj nie mamy zbyt wiele czasu.
Podkład ma krycie w moim odczuciu całkiem solidne, nie jakieś teatralne,
więc daje porządny naturalny efekt i za to go bardzo cenię.
podkreśla suche skórki owszem, ale robi to większość tego typu kosmetyków
więc przed nałożeniem trzeba solidnie buzię nakremować.
Kolejną jego zaletą jest to, że ma duży wybór kolorów od tych dla bladiochów 
do tych dla osób o ciemnej karnacji.
No i jest całkiem trwały, ale bez bazy może być ciężko żeby wytrzymał cały dzień 
i dalej prezentował się na buzi estetycznie. 
Polubiłam go i myślę, że kupię jeszcze nie raz natomiast 
w drogeriach internetowych zazwyczaj kosztuje do 30 zł ( 27-29) 
w drogeriach typu Rossmann, Hebe itd. ok. 70 zł.
Za cenę 29,90 ( ja tyle płaciłam ) polecam bo to rozsądna kwota za tego typu produkt
ale 70 zł w życiu bym za niego nie dała ...
Jest dobry, ale nie robi nic szałowego, podkład jak podkład ja się cieszę bo jest jasny 
i w końcu mam taki, który jest prawie idealny pod względem koloru 
jednak ten brak pompki moim zdaniem jest karygodny
i absolutnie nie rozumiem dlaczego producent na to nie wpadł że przydałaby się opcja
BŁYSKAWICZNEGO WYDOBYCIA PRODUKTU...

Zamówiłam też szminkę Make up Revolution w kolorze barbiowego różu
o nazwie Crime. Kosztowała 5 zł więc bardzo mało jak na kolorową pomadkę.
Jest nie najlepiej napigmentowana i trzeba się nią troszkę namachać żeby efekt był widoczny,
ale za taką śmieszną kwotę nie spodziewam się jakiejś super powalającej jakości.
Nieźle jak na swoją cenę utrzymuje się na ustach, wiadomo jeśli coś zjemy to zniknie
ale poprawienie jej nie jest chyba aż takim problemem.
Przychodzi do nas zafoliowana więc mamy pewność, że nikt jej wcześniej nie otwierał.
Daje ładny efekt na ustach; jest takim półmatem ale to widać dopiero po chwili 
a zdjęcie zrobiłam zaraz po wykonaniu swatcha więc tego nie widać . 
Ogromne propsy dla firmy MUR za to, że mają w swojej ofercie szminki 
w najróżniejszych kolorach - oprócz klasycznych róży, czerwieni i pomarańczów czy beżów
znajdziemy niebieską, zieloną, czarną czy żółtą. 
Polubiłam ten kolorek, to taki odcień różu, który spasuje praktycznie każdemu typowi urody.
Uważam, że za 5 zł warto wybróbować. 

Ostatnią rzeczą o jakiej wam opowiem jest brązowy cień marki Freedom ( Nude 209 ).
Szukałam cienia do brwi gdyż nie mogę znaleźć odpowiadającego mi odcienia ciemnego brązu
to też mieszam brązowy cień z czarnym i efekt jest taki sam. 
On również kosztował chyba 5 zł i jest niezbyt mocno napigmentowany
( tutaj nałożyłam na bazę Miyo, której recenzję na pewno też zrobię ).
Kiedy po całym dniu noszenia go na brwiach zaczęłam się mu przyglądać
okazało się, że jest taką delikatną satyną ( była przekonana, że jest matowy )
ale o dziwo tego na brwiach w ogóle nie widać więc śmiało go dalej używam
chociaż miałam pewne obawy, że będzie to nachalny efekt. 
Nie widać to nie widać, poza tym wątpię, że ktoś będzie przypatrywać się moim brwiom tak wnikliwie że zauważy odrobinkę charakterystycznego dla satynowych cieni blasku.
Na powiekach też prezentuje się ładnie, ale trzeba się napracować żeby uzyskać z jego pomocą intensywny efekt. W sam raz na dzienne smokey.
Myślę, że kiedyś wypróbuję go jako bronzera do konturowania bo ma idealny do tego
odcień - chłodnego brązu. Kto wie może to kosmetyk wielozadaniowy?

Pamiętajcie to, że jeśli pisze, iż dany kosmetyk jest do tego czy tamtego nie znaczy,
że nie możecie używać go jak wam tylko wyobraźnia podpowiada ( o ile to bezpieczne ! ).

7 komentarzy:

  1. Co do podkładu colorstay- mam go od dawna i wydobycie nie jest wcale takie trudne. Słyszałam że nie ma pompki dlatego że ją zapycha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie muszę się do niego przyzwyczaić :D przelewam do innej buteleczki z pompka i nic nie zapycha :)

      Usuń
  2. Fajne recenzje, miałam kiedyś colorstay i bardzo się z nim lubiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukam takiego odcienia szminki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały blog 😉
    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://mojarozowabajka.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń