środa, 7 lutego 2018

Makijażowi ulubieńcy minionych miesięcy

Nie mogłam się doczekać aż wam pokażę kosmetyki do makijażu,
jakie ostatnio się u mnie sprawdziły a jest ich naprawdę sporo
( to i tak około 2/3 z tego co używałam bo niestety nie wszystko się u mnie sprawdziło ).

Zacznę od tego co kocham najmocniej - cienie do powiek!


Paletka, ktora zrobiła ogromny szał na youtube i miała już dawno pojawić się w Polsce
a dalej jej nie ma ( dlatego zamówiłam ją sobie z Tam Beauty )
to paleta powstała we współpracy Sophiedoesnails oraz marki Makeup Revolution.


Jak widzicie na pierwszym załączonym obrazku jej kolorystyka jest piękna,
mamy różnorodność odcieni i wykończenia w pięknym beżowym opakowaniu,
które jest naprawdę solidne i ma w środku również duże lusterko.
Paleta kosztowała mnie niecałe 50 zł ( wysyłka z Tam Beauty jest gratis powyżej 40 euro
więc zamówiłam sobie sporo rzeczy MUR.. i tak uzupełniałam zapasy ;) ). 
Wracając do samych cieni - są świetne! Bezapelacyjnie marka Makeup Revolution
znacznie poprawiła się pod względem jakości ( ale łączy się to ze wzrostem cen,
ponieważ nowe kolekcje niestety są coraz to droższe a ceny palet dochodzą już do 70 zł )
a nie uważam, żeby starsze edycje palet były złe - wciąż bardzo je lubię
więc musicie mi uwierzyć, że naprawdę cienie w palecie Soph X są świetne. 
Pigmentacja jest super - jest intensywna ale jednocześnie cienie nie osypują się,
nie robią plam i ich krycie się da świetnie budować oraz ładnie się rozcierają,
także cienie matowe mnie bardzo urzekły ale też te błyszczące
jak zwykle w przypadku MUR kradną moje serce - intensywny błysk i trwałość.
Kolorystyka zachęca do tworzenia różnorodnych makijaży,
mamy tutaj cienie głównie ciepłe ale tez neutralne oraz kilka chłodnych odcieni. 
Jest to paletka o tyle uniwersalna, że brązami da się pomalować brwi,
da się nią zrobić delikatny makijaż dzienny, coś bardziej kolorowego
oraz makijaż wieczorowy w klasycznych kolorach brązu i złota
więc jest to idealna paleta do zabrania ze sobą w jakąkolwiek podróż
szczególnie jeśli wiecie, że będziecie musiały zrobić sobie różne makijaże.
Brakuje mi w niej beżowego jasnego cienia ale można używać białego
w połączeniu z kolorem z nim sąsiadującym i sprawa załatwiona. 
Na upartego cień trzeci od góry nada się jako rozświetlacz a cieplejszych
odcieni dałoby się używać nawet jako róży.
Moim zdaniem to paletka idealna pod względem kolorystycznym,
ma bardzo dobrą cenę w stosunku do jakości i każdy powinien ją mieć.
Szczególnie polecam osobom, które chcą mieć jedną paletę dającą wiele możliwości
i takim, które dopiero zaczynają z makijażem i chcą się uczyć na tanich produktach
ale dobrych jakościowo, które zachęcają do kreatywności w makijażu. 
Wstawiam jeszcze kilka swatchy z tej paletki i już milczę na jej temat.





Paleta Kat Von D shade+light eye była recenzowana przeze mnie >>tu<< .
Jej pigmentacja jest mocniejsza niż w przypadku Makeup Revolution,
ale jej cena to czterokrotność paletki o której wspominałam wcześniej
więc jak to się mówi coś za coś. Paleta Kat kosztuje 199 zł.
Jestem z niej zadowolona, cienie się dobrze rozcierają, są bardzo napigmentowane
i ma neutralną, podstawową kolorystykę. Jest to produkt godny polecenia.
W ostatnim wpisie z jej recenzją zapomniałam o swatchach więc wstawiam je tutaj.





Zamykając kwestię cieni do powiek przedstawiam błyszczące cienie My Secret.
Mam już dwie matowe paletki z tej serii i bardzo je lubię chociaż obydwie
już dawno mi się pokruszyły i ich używanie jest utrudnione,
ale wciąż ta paletka w regularnej cenie kosztuje 17,99 zł za 3 cienie.
Cień, który najbardziej skusił mnie w palecie błyszczy najmniej
i daje najsłabszy efekt więc rozważam sprzedanie jej lub oddanie komuś
ponieważ pozostałe dwa kolorki dublują mi się w innych paletach. 
Cień miedziany i bordowy mają super masełkową konsystencję
i dają naprawdę intensywny blask, a cień opalizujący na zielono 
ma bardziej suchą konsystencję jest jak połączenie jego "sąsiadów" z matem,
jednak mimo wszystko wygląda ciekawie i sprawdzi się u osób, 
które nie są przekonane do takich duochromów i chcą delikatny efekt.
Pigmentacja jak zawsze w przypadku tej marki jest świetna. 





Brokatowy eyeliner z Kiko skradł moje serce. Na dole rozmazany obrazek
( bo ciężko ukazać jego istotę w inny sposób ) pokazuje wam cudowne,
wielowymiarowe drobinki zatopione w bezbarwnym żelu. Jego cena to ok. 29 zł.


Mam złą wiadomość - marka Kiko podobno będzie schodzić z polskiego rynku
więc lećcie i kupujcie ten produkt póki jeszcze macie taką możliwość. 
Eyeliner sprawdzi się nie tylko jako wykończenie np. kreski ale również do wewnętrznego kącika.
Daje subtelny błysk tylko jeśli pada na naszą twarz światło więc nie jest nachalny. 
Nie mam też zażutów do jego utrzymywania się, nie robi skorpuki, nie wykrusza się.




Przechodzę już do kosmetyków do makijażu twarzy a więc zacznę od podstawy
jaką dla mnie ostatnio jest podkład Rimmel Lasting Finish. 
Produkt ten mocno mnie zaskoczył bo ostatnio trafiałam na kiepskie podkłady,
szczególnie te, które są drogeryjne niestety. Kupiłam go na promocji za jakieś 28 zł
w Rossmannie, bo zauważyłam, że kończy mi się mój ulubiony Pierre Rene skin balance,
którego używałam na codzień i miałam ochotę przetestować coś nowego. 
Mój odcień to 010, który jest bardziej różowo-beżowy w tonacji
ale ładnie stapia się z moją skórą, która jednak jest bardziej neutralna. 
Ma raczej krycie delikatne  w stronę średniego, które da się delikatnie budować. 
Jest bardzo trwały - ja noszę makijaż po conajmniej 10 godzin dziennie,
mam cerę mieszaną ze skłonnością do przetłuszczania się a on świetnie się na niej zachowuje.
Mój makijaż nawet po wielu godzinach nie jest mocno wyświecony 
i po użyciu bibułek matujących i przypudorwaniu mogłabym go nosić spokojnie kolejne 10h. 
Ma lekką formułę więc nie czuję go na skórze, ładnie rozcierają się na nim produkty
kremowe oraz pięknie utrzymuje konturowanie, róż i rozświetlacz.
Bardzo polecam ten podkład osobom, które potrzebują czegoś na codzień
ale dzięki temu, że da się go budować i inne kosmetyki ładnie się na nim trzymają
byłabym w stanie go mieć również na sobie podczas jakiejś ważnej imprezy.



Bardzo rzadko robię sobie makijaż bez użycia różu.
Najczęściej wybieram te idące w ciepłą, lekko brzoskwiniową tonację
najlepiej jak przy okazji są połyskujące mniej lub bardziej. 
Tutaj mam róż MUR ombre. Najczęściej nabieram go ze środka
bo wówczas daje bardzo naturalny, delikatny efekt
a ja niestety nie mam lekkiej ręki jeśli chodzi o produkty do twarzy.
Jest tani i dobrze napigmentowany a efekt można dopasować 
do swoich preferencji i makijażu. Ma piękne satynowe wykończenie. 



Jak wspominałam uzupełniałam zapasy makijażowe kupując kosmetyki z Tam Beauty
więc zaopatrzyłam się w fixer do makijażu MUR, który zastąpił u mnie mgiełkę z Golden Rose.
Ściągna nadmierną pudrowość, lekko utrwala makijaż więc spełnia swoją rolę.
W przeliczeniu na polskie pieniądze wyszedł za jakoś niecałe 30 zł.
Jego wadą jest tylko to, że ma niezbyt przyjemny, chemiczny zapach
ale na szczęście szybko się ulatnia i nie czuć go w ciągu dnia na twarzy.



Podczas polowań w drogerii Natura mój wzrok przyciągnął niebieski rozświetlacz
marki My Secret. Jego cena to ok 15 zł więc jest bardzo przyzwoicie.
Daje intensywny blask, nie jest to może efekt, który niesamowicie daje po oczach
ale bardzo ładnie wygląda na skórze i ja często wykorzystuję go do
akcentów w kąciku, ale świetnie wygląda też na czarnym cieniu, który podbija
jego pigment. Chodziły za mną kolorowe rozświetlacze z Kat Von D,
ale nie używałabym ich aż tak często więc wolałam tańszą alternatywę. 
Poniżej widać jak ładnie prezentuje się na skórze.





Bardzo polubiłam się z błyszczykiem z Makeup Revolution.
Nie jest to nic szałowego - błyszczyki raczej nie słyną z trwałości,
ale ten daje ładny połysk na ustach, ma subtelny kolor ale moje usta są
naturalnie dość ciemne więc go nie widać i lekko nawilża te usta
więc jak najbardziej się polubiliśmy. Zauważyłam, że błyszczące wykończenie
w szminkach wraca coraz bardziej do łask, ja też czasami chcę odpocząć od matu
więc lubię go mieć przy sobie - szczególnie kiedy matowa szminka za bardzo wysusza.
Nie pamiętam ile za niego płaciłam ale na pewno było to kilka złotych.



Zaprzyjaźniłam się również ze szminką Iconic Pro Lipstick MUR.
Jej odcień to Looking ahead i możecie sobie go zobaczyć niżej,
jest to ciepły różowo-brązowy jasny kolor idealny do dziennych makijaży. 
Ma lekko błyszczące wykończenie, bardzo przyjemną formułę 
i nie jest wyjątkowa jeśli chodzi o trwałość ale nie ma chyba 
błyszczącej szminki o niesamowitej trwałości.
Kosztuje ok 12 zł więc nawet sporo jak na MUR, ale w porównaniu
z ich szminkami, które testowałam do tej pory ta jest naprawdę dobra. 





Na sam koniec makijażowych ulubieńców mamy coś bez czego ciężko
o dobry makijaż - pędzle. Już kiedyś pokazywałam wam pędzle,
które kupuję na aliepxress firmy Jessup. Zestaw tych 20 pędzli,
które są "inspirowane" Zoevą bamboo set wyniósł mnie zawrotną sumę niecałych 70 zł.
Biorąc pod uwagę różnorodność tych pędzli, miłe w dotyku syntetyczne włosie
naprawdę warto zainwestować w nie. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze -
część z nich szczególnie te do twarzy mają dość rzadkie włoski
i dlatego nie wszystkie mi się sprawdzają, ale pędzle do oczu są naprawdę fajne. 
Ładnie rozcierają cienie i aplikują je. Mamy tu aż 3 skośne pędzle do brwi czy kresek
więc ja jestem zachwycona. Nie jest to zestaw samowystarczalny
bo brakuje mi tu klasycznego ściętego pędzla do różu/bronzera, dużego do pudru
czy dobrze zbitego flat topa do rozcierania podkładu. 
Mimo wszystko wciąż mówimy o pędzlach gdzie wychodzi nam 3,5 zł za sztukę
więc sami sobie odpowiedzcie na pytanie czy warto je sobie zakupić.


Dajcie koniecznie znać jacy są wasi makijażowi ulubieńcy
i czy znacie, któreś z tych produktów o których mówię?

Proszę o informację jakie posty najbardziej lubicie na blogach o makijażu
albo, które wpisy na moim blogu najbardziej wam się spodobały,
ponieważ planuję przywrócić mu życie i pisać coś znacznie częściej!

9 komentarzy:

  1. Pierwsza paletka skradła moje serce (szczególnie maty <3) - szkoda, że jest niedostępna w Polsce :/ Mam paletkę My secret z tej samej serii. "Upolowałam" za ok. 10 zł i jest super... W ogóle My secret ma bardzo dobre cienie często za grosze na promocjach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku dni paletka soph x jest w Polsce :D
      Ja swoje dwie poprzednie paletki my secret też kupowałam w tej promocji.

      Usuń
  2. Patelka od Makeup Revolution juz w polsce jest od jakiegos czasu i sa na fajnych promocjach gdzie kosztuja 35 złotych. ;P paletka bardzo mi sę podoba i chyba ja sobie zamowie :)
    Co do pedzli. jestem zwolenniczką pedzli z ali. malo kosztuja a jakoscia naprawde czasami duzo nie odbiegaja od markowych ktore mozna dostac w drogieriach.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to od kilku dni:D
      Post napisałam jakiś czas temu i zapomniałam edytować ten szczegół przed publikacją:D w każdym razie cieszę się że na nią nie czekałam bo jest naprawdę fajna.

      Usuń
  3. ładne kolorki i dużo połysku-to lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobaja mi sie Twoje kosmetyki, paletka MUR robi furore :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Paletka zrobiła na mnie wrażenie! Chciałabym mieć :D

    https://xgabisxworlds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Też czekam na tę paletę, czekam... I chyba zamówię ze strony, bo wygląda nieziemsko, a doczekać się nie mogę ;) Kat von D ubóstwiam za pigmentację, a po produkty MR muszę sięgnąć w najbliższej okazji, coraz częściej mam na nie ochotę.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    www.wydru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paletka od niedawna pojawiła się w Polsce :)

      Usuń